W dniu 2016-05-17 o 09:36, Kris pisze:
Myślę że w nowo budowanych domach to nie problem tam dymiących śmieciuchów stosunkowo mało.
Problem w starych chałupach- mam dwa takie przypadki w rodzinie doma z 1968 roku i dom z przed wojny.
Tam aby zmodernizowanie ogrzewania czy przejście na coś "ekologicznego" a akceptowalnie taniego w eksploatacji jest niemożliwwe raczej. No powiedzmy że możliwe ale bardzo dużym nakładem kosztów.
Dodatkowo np u mnie w mieście jest jeszcze sporo budynków wielorodzinnych tzw bloków ogrzewanych piecami kaflowymi. Tam tez przeście na inne ogrzewanie proste nie jest- z gazem kłopot bo kanałów wentylacyjnych brak, pradem(a i gazem) wyjdzie dużo drożej jak te 4m3 drewna czy tona węglą na zimę/na kaflaka. Sam mam takie mieszkanie, mam tam lokatorów i w sumie tam miałbym możliwość założenia gazu ale ludzie nie chcą. Przeprowadzili się do mojego mieszkania właśnie dlatego że w poprzednim za gaz płacili tyle że co niektórzy na tej grupie piszą że połowę mniej wydają za ogrzanie gazem domu. U mnie 1 kaflak ogrzewa całe mieszkanie, drewna 4m3(400-500zł) starcza na całą zimę
Moja pracownica ma mieszkanie chyba z 60-70 metrów i w miesiącach zimowych dostaje rachunki za gaz blisko a często i ponad tysiaka. No i tradycyjnie cała jej rodzina polubiła przebywanie w temp 20 st c a spanie w 17stC
Ja myślę, że największy problem to jest palenie nie węglem i drewnem, a
wszystkim do wpadnie w rękę...
A co do tego drewna - zawsze mnie zastanawia jak ludzie to robią, że np.
4 m3 starcza im na całą zimę?
Swego czasu grzałem głównie kominkiem i to drewno to znikało w mgnieniu
oka i 2 m3 to nie było chyba w 1,5 miecha...
Fakt, że wtedy ciepło mi strasznie z chaty uciekało, no ale na prędkość
spalania drewna aż takiego wpływu to nie miało myślę.
Pzdr
--
/__/_* /
/ ) /_(//)()
/