W dniu 2019-06-24 o 18:00, Jarosław Sokołowski pisze:
Podane temperatury nie mają nic wspólnego temperaturą z początkową
i końcową (częściej mówi się o dolnej i górnej) pompy ciepła. Ciepłe
powietrze owiewa jeden z wymienników pompy (ten "dolny"), a skoro
na wylocie ma temperaturę zero stopni, to oznacza, że przez wymiennik
przepływa czynnik roboczy o ujemnej temperaturze. Skąd inąd wiemy,
że drugi wymiennik ma przeszło 55°C (bo to dobra pompa, grzeje wodę
bardziej od pomp konkurencji). Ta pompa przy tej tej temperaturze
"początkowej" i "końcowej" ma przez producenta podany COP gdzieś
koło półtora. Co zresztą bez łaski da się wyliczyć wprost z równań
opisujących cykl Carnota, któr nie podlegaj jurysdykcji sprzedawców
z Allegro. Realny COP jest zresztą sporo mniejszy od wyliczonego,
a to za sprawą niedoskonałości wymienników. Zwłaszcza powietrznych
-- te, żeby różnica temperatur była mała, muszą być bardzo duże,
albo mocno owiewane wymuszonym stromieniem powietrza. Jeśli pompa,
która w zamyśle ma grzać wode, jednocześnie dmucha powietrzem dużo
chłodniejszym od otoczenia, to taka pompa jest do kitu.
Też takie wnioski wyciągnąłem.
Co więcej: do ogrzania wody w kranach wystarczy prądu za ok 50 zł
miesięcznie; do ochłodzenia domu - znacznie więcej. Co to oznacza? Ano
to, że "przy okazji" grzania wody w kranie pompa zaledwie nieznacznie
schłodzi powietrze w domu. Całe prawdziwe schładzanie odbędzie się już
"bez okazji".
--
MN